poniedziałek, 12 maja 2014

„…zielony ma garniturek”

Michał Ogórek to rzadki okaz wymierającego gatunku satyryków – autorów niegdysiejszych inteligentnych programów kabaretowych, piosenek pisanych poprawną polszczyzną i dowcipów opowiadanych w tzw. dobrym towarzystwie, czyli rzeczy obecnie nie występujących w naturze, podobnie jak sami satyrycy.

Pisanie z polotem i fantazją; niepoważnie, a jednak do rzeczy; dla śmiechu, ale nie dla wygłupu; z ironią, lecz bez chamstwa stało się dziś rzemiosłem zapomnianym, zaprzeszłym... Polska ogórkowa jest takiego pisania przykładem, jeśli nie wzorem. 

Ogórek zwraca swe szkiełko i oko humorysty ku rozmaitym przejawom otaczającej nas rzeczywistości, która pod jego piórem staje się znacznie bardziej zabawna, niż byśmy na ogół sądzili. Znakomitym orężem autora jest paradoks – z logicznego punktu widzenia nieprzydatny, pusty; tu wspaniale oddający charakter błyskotliwych spostrzeżeń.

Zaproponowane w tej książce lekcje, nie będą raczej odrabiane w szkołach. To my – dorośli i wykształceni – powinniśmy je zaliczyć i wzajemnie się odpytać. Dla własnego dobrego samopoczucia!

Z książki:

      „Jabłka w reklamach telewizyjnych jedzą tylko ci, co mają sztuczne szczęki. Trudno zobaczyć w tym zachętę. Dzieci w tych reklamach jedzą tylko cukierki i czasem zachwycą się zupą w proszku. Dopiero jak będą miały sztuczną szczękę, zaczną jeść jabłka. Ale wtedy nie wiadomo po co.”

Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości księgarni internetowej Publio.pl.

środa, 7 maja 2014

Portret własny

Jesteśmy dobrze wykształceni, znamy języki, chętnie podróżujemy, znamy się na polityce i gotowaniu, umiemy wydajnie pracować w stresie. Chętnie podejmujemy nowe wyzwania, szybko adaptujemy się do nowych warunków. Mamy ambicję i dalekosiężne aspiracje. Potrafimy działać szybko i skutecznie. Precyzyjnie planujemy ścieżki rozwoju i kariery. Coraz bardziej czujemy się obywatelami świata, bez kompleksów korzystającymi z oferowanych przezeń możliwości. 

Jesteśmy też egoistyczni, zapatrzeni w siebie, zachłanni i niecierpliwi. Chcemy natychmiast, już na starcie, otrzymywać wysokie wynagrodzenia i awanse. Bezwzględnie rozpychamy się łokciami. Z zaciśniętymi zębami rzucamy się do „wyścigu szczurów”. Nie umiemy tworzyć dobrosąsiedzkich relacji, ani współpracować z innymi. Odgradzamy się od siebie nawzajem, skrupulatnie pilnując granic. Żyjemy w kulcie pieniądza i nieustannej, rozbuchanej konsumpcji. 

Taki obraz moich rówieśników – ludzi urodzonych około 1980 roku – odmalowuje Paulina Wilk w książce Znaki szczególne, mającej być „pierwszą autobiografią dzieci polskiej transformacji”. Wyglądamy na nim niezbyt pięknie, choć jest w nas także coś pociągającego. Stylowe fryzury, eleganckie stroje, nowoczesne gadżety. Młodość, sprężystość i dziarskie, wyzywające spojrzenie. Ale też pierwsze rysy, zmarszczki, blizny… Nieład, chaos. Kurczowo zaciśnięte pięści i schowane za plecami pałki. Mur obojętności wobec innych i strach o samego siebie. Ot – portret Doriana Graya.

       „Dopiero moje pokolenie zaczęło odmieniać spełnienie marzeń w liczbie pojedynczej, wyraźnie mówiąc o życiu w zgodzie z indywidualnymi potrzebami, z samym sobą. Lata «inwestowania w siebie» stanęły w sprzeczności z «rezygnowaniem z siebie» dla rodziny. Codzienne negocjacje ze swoim ego, dotąd szybko zaspokajanym. Pojawiły się nieznane nam wcześniej wyzwania: odsuwanie własnych potrzeb, dawanie pierwszeństwa temu, co wspólne. Rodzenie dzieci, które pozbawiają prawa do myślenia wyłącznie o sobie. 
      Zaczęło się bolesne ćwiczenie nowych umiejętności i niewygodnych pozycji. Statystycznie przybywa małżeństw, które tej próby nie wytrzymują. «Wytrzymywać» to w ogóle nie jest kategoria z bieżącego świata […]. My wierzymy, że stanowimy część obiegu niewyczerpanych możliwości. Zresztą niemal wszystkie nasze dotychczasowe przeżycia wskazują, że nie warto zadowalać się tym, co się ma – należy to aktywnie modyfikować, poprawiać albo zmieniać. Zmiana najszybciej prowadzi do lepszych rozwiązań, tak w każdym razie było w przypadku komputerów, butów do biegania, zakładów kosmetycznych oraz firm, z którymi rozstawaliśmy się, by zaraz poznać inne. Podobnym zabiegiem, zastosowanym wobec człowieka, jest rozwód. […] 
          Nie wierzymy w ostateczność, wyznajemy odnawialność.”

Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości księgarni Matras.