środa, 9 maja 2018

Z nadzieją patrzeć w oczy dziecka

Co to znaczy być rodzicem? Jak się do tego przygotować? Knausgård nie napisał kolejnego podręcznika, pokazał jednak swój sposób. Jeszcze przed narodzinami najmłodszej córki, zaczął pisać do niej listy, w których próbuje objaśnić świat – ten zewnętrzny i ten wewnętrzny. A każdy list poświęcił jednej rzeczy, jednemu pojęciu. Otwierająca cykl Jesień, jest więc rodzajem dziwnego słownika, w którym obok siebie znalazły się: gorączka, kalosze, meduzy, wojna oraz mnóstwo innych, dobranych jakby przypadkowo słów.

Przecież rodzicielstwo to przybliżanie, oswajanie, objaśnianie rzeczywistości małemu człowiekowi. Autor podejmuje ów trud starając się spojrzeć na wszystko oczyma dziecka, potraktować każdy opisywany przedmiot czy pojęcie jak fenomen, coś, co budzi zainteresowanie, choćby na co dzień było dla nas niewidoczne, zwyczajne, błahe jak termos czy guma do żucia.

Przerabianie chaosu świata na linearny zapis tekstu, który daje poczucie porządku. Nazywanie rzeczy na nowo po imieniu jest powtórzeniem gestu Adama. Znów jesteśmy u początku życia. Tu zaczyna się, rodzi nowy świat, w którym prócz rzeczy, ludzi, oderwanych pojęć zagnieżdżą się własne obserwacje i wspomnienia. Knausgård również z ochotą do nich nawiązuje, czyniąc swój leksykon niezwykle indywidualnym, osobistym.

Z książki emanuje wielkie ciepło. Pogodna kontemplacja prostych rzeczy, każe nam się oderwać od bałaganu codziennych spraw i mozołu obowiązków. Każe z nadzieją patrzeć w gwiazdy i oczy naszych dzieci.