Deyan Sudjic – krytyk sztuki, dyrektor londyńskiego Muzeum Designu – wytrawny znawca szczególnego języka, którym przemawiają do nas rzeczy, próbuje ów
tajemniczy dialekt przybliżyć zwykłym zjadaczom, użytkownikom,
odbiorcom, konsumentom… Uważność w patrzeniu na świat przedmiotów i
niezwykła wiedza na temat historii wzornictwa, pozwalają mu odsłaniać
przed czytelnikiem zaklęte w krzesłach, lampach, szafach i wyciskarkach
do soków sensy, wyrastające daleko poza zwykłą jednoznaczność i błahą
użyteczność opisywanych rzeczy.
Sudjic z pewnością i gracją porusza się po swym lapidarium – niezwykłej rekwizytorni przedmiotów codziennego użytku, które za sprawą genialnych projektantów, designerów, konstruktorów, architektów, artystów, weszły na salony sztuki; zajęły należne im miejsce pośród obrazów i rzeźb.
Język rzeczy warto czytać, by choć trochę zajrzeć pod powierzchnię rzeczy, lepiej się im przyjrzeć, usłyszeć, co mówią o swoich twórcach i posiadaczach.
„Nigdy wcześniej tak wielu z nas nie miało aż tylu rzeczy co teraz, choć coraz mniejszy robimy z nich użytek. Domy, w których spędzamy tak niewiele czasu, są wypełnione przedmiotami. […] Mamy ergometry, na których nigdy nie ćwiczymy, stoły, przy których nie jadamy, kuchenki, na których nie gotujemy. To nasze zabawki. Niosą nam ukojenie w nieustannej presji zdobywania na nie pieniędzy sprawiają, że – w pogoni za nimi – dziecinniejemy. […]
Nigdy też posiadane przez nas rzeczy nie były tak duże. Spuchły, dostosowując się do epidemii otyłości, która dotyka większość zachodnich kultur. […] …ekrany telewizorów urosły z 28 do 60 cali. Domowe kuchenki zamieniły się w wielkie piece. Lodówki wyglądają jak rozdęte szafy.
Niczym gęsi przymusowo tuczone, żeby powiększyć ich wątroby, z których robi się foie gras, jesteśmy pokoleniem urodzonym do konsumpcji.”
Całkiem ciekawy temat na książkę.
OdpowiedzUsuń