Przewodnika po Pradze słuchałem malując sztachety w ogródku i jeżdżąc rowerem po Warszawie. Słuchanie Szczygła sprawiło mi dużą frajdę. Myślę, że każde miasto powinno doczekać się takiego entuzjasty, który pisałby i opowiadał o nim z podobnym zapałem i znawstwem. Mogłem w ten sposób odbyć miły wirtualny spacer po miejscach – znanych mi i nieznanych.
W 2008 lub 2009 roku byłem w Pradze z żoną. Stolicę Czech zwiedzałem wtedy również korzystając z podpowiedzi Mariusza Szczygła. Na jego stronie www dostępny był osobisty przewodnik po ulubionych praskich miejscach reportera. Wiele w nim było o rzeźbach Davida Černeho. Z ciekawością poszedłem więc zobaczyć siusiających panów przed Muzeum Franza Kafki (siusiają do brodzika w kształcie Czech) i świętego Wacława, który siedzi na brzuchu swojego konia zwisającego do góry nogami w hallu pałacu Lucerna. Za radą autora Gottlandu odnalazłem budkę z ponoć najlepszymi „hamburgerami” podawanymi z krążkiem smażonego sera zamiast mięsa. Próbowałem także kupić wódkę z konopi, co mi się niestety nie udało. Kiedy po powrocie do Warszawy, podczas spotkania promującego książkę Zrób sobie raj, poskarżyłem się na to reporterowi, reprymendy udzieliła mi zaproszona przedstawicielka ambasady czeskiej (albo Instytutu Czeskiego); przy ludziach prawie na mnie nakrzyczała, że wódkę tę kupuje się w pewnych delikatesach, a nie w miejscach, gdzie jej szukałem (byłem niedaleko!).
Wydany właśnie przewodnik jest znacznie obszerniejszy niż ten, którym mogłem się posłużyć przed laty. Odwiedzamy z Marcinem Szczygłem ulubione knajpy Hrabala, oglądamy kubistyczne wille i pomniki, szukamy „kafkowskich” miejsc, zaglądamy w zaułki, nieznane turystom. Spotykamy artystów, pisarzy, a nawet cele brytów. Mamy możliwość podziwiania husyckiego kościoła mieszczącego się w bloku mieszkalnym, przystajemy przy tablicy upamiętniającej „upadłe panie”, jeździmy windą nazywaną „ojczenasz”, bo wskakuje się do niej w biegu, zaglądamy nawet do kabin z porno-filmami i kosztujemy przebojów czeskiej kuchni. A spacerując słuchamy historii o Havlu, Kafce, Szwejku, Hrabalu, Karolu IV, arcyksięciu Ferdynandzie i jego czeskiej żonie, Karelu Gotcie, Andreju Benešu i wielu Czechach, o których bez Szczygła niedużo lub nic bym nie wiedział, a wielu Czechów nie wiedziałoby czegoś o sobie.
Osobisty przewodnik po Pradze warto poznać w autorskiej interpretacji przygotowanej przez Audiotekę. A książkową wersję należy koniecznie kupić dla zdjęć innej znakomitości polskiego reportażu – Filipa Springera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz