Myślę, że nawet najzacieklejszym pożeraczom liter zdarzają się czytelnicze kryzysy, czarne noce lekturowych fiask, zniechęcające serie literackich rozczarowań… Po nich tylko studzienne katzenjamery i wręcz fizyczny wstręt do książek, lekturowa niemoc, odmóżdżająca zapaść. Ale w końcu klin klinem (cura te ipso!), czym się strułeś – tym się lecz. Przykuwasz wzrok do kolejnych stronic, wraca apetyt i smak, a wreszcie i łapczywość neofity, co przeczytał dopiero pierwsze zdanie w życiu.
Z sierpniowej zapaści wyrwał mnie Ilja Erenburg z tragikomicznym Burzliwym życiem Lejzorka Rojtszwańca. Przede mną seria współczesnej literatury rosyjskiej!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz