To chyba najsmutniejsza książka, jaką kiedykolwiek czytałem. Białoruskie dzieci, które w czerwcu 1941 roku, miesiącu niemieckiej agresji na ZSRR, miały od dwóch do dwunastu lat dzielą się z autorką – Swietłaną Alesijewicz – wspomnieniami wojny. W tym wielogłosowym świadectwie głodu, strachu i śmierci nieustannie słychać krzyk najmłodszych ofiar – bezbronnych dzieci, którym kazano uciekać z płonących domów i patrzeć na agonię matek, braci, ojców; dzieci – których rówieśnicy marli z wycieńczenia po codziennym upuszczaniu krwi, pobieranej w hitlerowskich „domach dziecka”, by służyła ratowaniu rannych żołnierzy III Rzeszy. Dzieci, które wbrew wszystkiemu, dzięki przypadkowi, Opatrzności, a także ofiarności często zupełnie obcych ludzi, przeżyły największy kataklizm XX wieku.
Takie książki czyta się z ogromnym trudem, ale czytać je trzeba. Przez wzgląd na cześć i pamięć ofiar oraz nieustanną potrzebę przywracania naszej świadomości prawdy o wojnie – najstraszniejszej zdobyczy kultury i cywilizacji europejskiej.
Książka Świetłany Aleksijewicz Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy jest znakomitym uzupełnieniem wojennych wspomnień kobiet – żołnierek Armii Czerwonej – zebranych w tomie Wojna nie ma w sobie nic z kobiety tej samej autorki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz