niedziela, 8 maja 2016

Tele-morele

Nie pomoże żaden tok-szoł, ni seriali krocie;
nic nam nie da podglądanie gwiazd tańczących w błocie.
Nie poradzą tele-wróżki, ani radiesteci,
na nic zdadzą się też wygibasy uzdolnionych dzieci.
Żadne skoki z wysokości – wprost na zbite ciemię,
nie pomogą celebrytom zejść do nas – na ziemię.

Lubią dzisiaj luminarze srebrnego ekranu
zachowywać się jak stado, przepraszam, baranów.
Zamiast się poświęcić trochę tak zwanej kulturze,
nasi znani i lubiani chcą tańczyć na rurze.
Wolą pichcić, solić, pieprzyć coś pi razy oko,
niż nad chociaż jednym zdaniem pomyśleć głęboko.

Więc trwa w naszym telepudle karnawał głupoty:
całą dobę sranie w banię, wyprzedaż ciemnoty.


Napisałem w poczuciu wstydu i żenady, jako telewidz bardzo okazjonalny. Nie mając bowiem od dawna telewizora, z coraz większym zadziwieniem i niedowierzaniem podglądam u znajomych, rodziny kolejne produkcje, urągające inteligencji odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz