środa, 19 października 2016

"Oswoić narkomana"

„…byłem seryjnym mordercą samego siebie. Byłem ekspertem w zabijaniu resztek świadomości i logiki w działaniu” – mówi Robert Rutkowski w rozmowie z Ireną A. Stanisławską. To bolesne, jakże paradoksalne zdanie jest najdobitniejszym podsumowaniem narkomańskiej młodości niegdysiejszego reprezentanta Polski w koszykówce, który pokonawszy swoje autodestrukcyjne skłonności został jednym z najbardziej znanych terapeutów.

W tym, co mówi o narkotykach, dopalaczach, alkoholu, papierosach, a także lekach brak taryfy ulgowej. Wszystkie te substancje, mogące doprowadzić nas do uzależnienia i w konsekwencji utraty zdrowia i życia są tu bardzo rzeczowo opisywane – zarówno z punktu widzenia ich sposobu działania, jak i szkodliwości. Rutkowski otwarcie mówi o stanach euforii, jakie powoduje heroina, o zwielokrotnianiu odczuć zmysłowych po kokainie czy marihuanie. Walczy jednak z powszechnymi stereotypami o tzw. miękkich narkotykach, których zażywanie niesie jakoby mniejsze negatywne skutki niż np. palenie papierosów czy picie alkoholu. Przestrzega też przed myśleniem, że legalne substancje są bezpieczne.

Choć wydaje nam się, że narkotyki to nie nasz problem, warto tę rozmowę przeczytać. Bo i nam zdarza się zaklinać rzeczywistość, manipulować swoimi działaniami, oszukiwać samych siebie. Proszę przeczytać poniższy fragment. Myślę, że wielu ludzi, którzy nigdy nie wpadli w żaden nałóg, zauważy jednak u siebie skłonność do podobnego myślenia…

      „- Brałeś wtedy codziennie?

     Tak. Albo nawet dwa razy dziennie. Już nie dawałem rady. Jeżeli nie załatwiłem towaru, przeżywałem męczarnie. Tych parę godzin czułem się dobrze, a przez resztę czasu zdychałem. I w tym stanie trzeba było kombinować, żeby zdobyć forsę na kolejną dawkę. A ponieważ głównym celem narkomana jest zaspokojenie głodu narkotykowego, więc nie patrzy się na jakość towaru, na okoliczności, na kontekst. […]
      Próbowałem się okiełznać, próbowałem się opanować, lecz nic mi z tego nie wychodziło. Miałem potworne poczucie porażki, bo przypomnę, co mi przyświecało: miałem skończyć szkołę i wyjść na prostą! Tylko mówiłem sobie: «Ale jeszcze nie teraz! Jeszcze troszeczkę!». Już miałem pomysły na dalszą naukę, już miałem pomysły na pracę… «Ale jeszcze troszeczkę! Od jutra! Naprawdę od jutra!».
    W tym czasie poznałem kolegę, który również miał dosyć ćpania. Załatwiliśmy towar, on powiedział: «Robert, ja już mam dość! Chcę się z tego wyzwolić!». Zaćpany wrócił do domu i napisał sprayem na ścianie «Od jutra nie biorę!». Więc gdy się budził rano i widział ten napis, to od razu włączało mu się poczucie ulgi: «Uff, jakie to szczęście, że nie od dzisiaj!». To doskonały przykład, jak myśli narkoman.”

Książkę pożyczył mi brat. Dziękuję za troskę.

1 komentarz: