„…byłem seryjnym mordercą samego
siebie. Byłem ekspertem w zabijaniu resztek świadomości i logiki w działaniu” –
mówi Robert Rutkowski w rozmowie z Ireną A. Stanisławską. To bolesne,
jakże paradoksalne zdanie jest najdobitniejszym podsumowaniem narkomańskiej
młodości niegdysiejszego reprezentanta Polski w koszykówce, który pokonawszy swoje
autodestrukcyjne skłonności został jednym z najbardziej znanych terapeutów.
W tym, co mówi o narkotykach,
dopalaczach, alkoholu, papierosach, a także lekach brak taryfy ulgowej. Wszystkie
te substancje, mogące doprowadzić nas do uzależnienia i w konsekwencji utraty
zdrowia i życia są tu bardzo rzeczowo opisywane – zarówno z punktu widzenia ich
sposobu działania, jak i szkodliwości. Rutkowski otwarcie mówi o stanach
euforii, jakie powoduje heroina, o zwielokrotnianiu odczuć zmysłowych po
kokainie czy marihuanie. Walczy jednak z powszechnymi stereotypami o tzw. miękkich
narkotykach, których zażywanie niesie jakoby mniejsze negatywne skutki niż np. palenie
papierosów czy picie alkoholu. Przestrzega też przed myśleniem, że legalne
substancje są bezpieczne.
Choć wydaje nam się, że narkotyki
to nie nasz problem, warto tę rozmowę przeczytać. Bo i nam zdarza się zaklinać
rzeczywistość, manipulować swoimi działaniami, oszukiwać samych siebie. Proszę przeczytać
poniższy fragment. Myślę, że wielu ludzi, którzy nigdy nie wpadli w żaden
nałóg, zauważy jednak u siebie skłonność do podobnego myślenia…
„- Brałeś wtedy codziennie?
Tak. Albo nawet dwa razy dziennie. Już nie dawałem rady.
Jeżeli nie załatwiłem towaru, przeżywałem męczarnie. Tych parę godzin czułem
się dobrze, a przez resztę czasu zdychałem. I w tym stanie trzeba było
kombinować, żeby zdobyć forsę na kolejną dawkę. A ponieważ głównym celem
narkomana jest zaspokojenie głodu narkotykowego, więc nie patrzy się na jakość
towaru, na okoliczności, na kontekst. […]
Próbowałem się okiełznać, próbowałem się opanować, lecz nic
mi z tego nie wychodziło. Miałem potworne poczucie porażki, bo przypomnę, co mi
przyświecało: miałem skończyć szkołę i wyjść na prostą! Tylko mówiłem sobie: «Ale
jeszcze nie teraz! Jeszcze troszeczkę!». Już miałem pomysły na dalszą naukę,
już miałem pomysły na pracę… «Ale jeszcze troszeczkę! Od jutra! Naprawdę od
jutra!».
W tym czasie poznałem kolegę, który również miał dosyć
ćpania. Załatwiliśmy towar, on powiedział: «Robert, ja już mam dość! Chcę się z
tego wyzwolić!». Zaćpany wrócił do domu i napisał sprayem na ścianie «Od jutra
nie biorę!». Więc gdy się budził rano i widział ten napis, to od razu włączało
mu się poczucie ulgi: «Uff, jakie to szczęście, że nie od dzisiaj!». To
doskonały przykład, jak myśli narkoman.”
Książkę pożyczył mi brat. Dziękuję za troskę.
Nie ma sprawy, Bracie. ;)
OdpowiedzUsuń