w zawrotnym biegu spraw codziennych
pomiędzy kuchnią a pokojem
kocham Cię tak zwyczajnie
bo dobrze nam we dwoje
w pośpiechu ciągłym, wśród zamętu
pomiędzy szkołą, domem, pracą
kocham Cię nieodświętnie
już ja wiem dobrze za co...
w szaleńczym pędzie lat, miesięcy
pomiędzy wtorkiem a sobotą
kocham Cię ot – z dnia na dzień
bo jestem przecież właśnie po to
wśród małych trosk powszednich tylu
pomiędzy praniem a sprzątaniem
kocham Cię cały czas tak samo
i może niech tak już zostanie!
chyba znam melodie do tego ;-)
OdpowiedzUsuń