
Nasz sposób patrzenia na świat i rozpoznawania w nim siebie, z całą gamą przeżyć i emocji, całym naszym wewnętrznym życiem może zostać zachwiany, a nawet zdruzgotany przez chorobę. A przecież i bez niej trudno czasem zachować spokój ducha, poczucie sensu i pewnego porządku.
Świat jest chaosem. Niekończącym się i gęstym splotem rzeczy, cech, skomplikowanych relacji i uwarunkowań. Również my, sami dla siebie, jesteśmy zagadką. Musimy jednak znaleźć sposób na uporządkowanie tego chaosu. W moim przekonaniu, sposobem tym jest język, dostarczający nam nie tylko narzędzi opisu, ale, poprzez swą linearność, możliwości porządkowania świata.
Każde zdanie jest już mikroświatem zaklętym w porządek języka, porządek wypowiedzi. Każde opowiadanie - czy będzie to tylko dowcip, czy dzieło sztuki - jest próbą opisu świata; a więc nadania mu ram, znaczenia, sensu. Dotyczy to również nas samych, naszego ja.
To moje przekonanie znalazło nieoczekiwane potwierdzenie w książce angielskiego neurologa i psychiatry.
„Każdy z nas ma swoją historię życia, wewnętrzne opowiadanie - którego ciągłość, sens jest naszym życiem. Można powiedzieć, że każdy z nas konstruuje i żyje swoje «opowiadanie», a to opowiadanie jest naszą tożsamością.
Jeśli chcemy poznać jakiegoś człowieka, pytamy go o jego «historię - jego prawdziwą, najintymniejszą historię» - ponieważ każdy z nas jest historią. Każdy z nas jest opowiadaniem, które wciąż nieświadomie piszemy - piszemy naszym postrzeganiem, uczuciami, myślami, działaniem; i, co nie jest bynajmniej błahe, naszymi rozmowami, przekazywaniem innym tego opowiadania. Biologicznie, fizjologicznie nie różnimy się tak bardzo jeden od drugiego. Jako «opowiadanie», historia - każdy z nas jest wyjątkowy, niepowtarzalny.
Aby być sobą, musimy mieć siebie - posiadać historię swojego życia, a jeśli trzeba, posiąść ją od nowa. Musimy pamiętać siebie, pamiętać swoje wewnętrzne przedstawienie, opowiadanie. Człowiek musi mieć takie opowiadanie, bezustannie opowiadaną sobie samemu historię, by być sobą, by posiadać tożsamość.”