Każdy mały chłopak chce zostać w przyszłości marynarzem, Indianinem, żołnierzem, podróżnikiem, a już z pewnością kimś znanym i podziwianym, niezależnie od akurat wykonywanego zajęcia. Większości z nas tak dalekosiężne plany i marzenia nie spełniają się. Znacznie częściej zostajemy w dorosłym życiu księgowymi, listonoszami, kierowcami (bynajmniej nie rajdowymi), pracownikami korporacji, którzy zazwyczaj wiodą swoje ciche życie z dala od przygód godnych bohaterów.
Stanisławowi Supłatowiczowi wszystkie te marzenia się spełniły! A tym, które spełnić się nie chciały dopomógł, konsekwentnie posługując się własną imaginacją, twórczym zmyśleniem – fikcją tak literacką, że nie pozostawiła miejsca pospolitemu kłamstwu.
Śladami życia Supłatowicza poszedł znakomity i bardzo wytrwały w poszukiwaniach reporter – Dariusz Rosiak. W książce Biało-czerwony. Tajemnica Sat-Okha przedstawił zadziwiającą biografię człowieka, który walczył w szeregach AK, pływał na statkach wojskowych, a potem także handlowych, odwiedzając dalekie zakątki (które w czasach ponurego PRL-u były znacznie dalej niż dziś), a przede wszystkim pielęgnował legendę o swym indiańskim pochodzeniu - pisał książki, sprowadzał lub wykonywał własnoręcznie indiańskie narzędzia, łuki i pióropusze, był wreszcie ojcem polskiego ruchu indianistów. Był, jako Indianin (!), bardzo znany w Polsce i jeszcze bardziej w krajach byłego Związku Radzieckiego, gdzie jego książki rozchodziły się w niebotycznych nakładach.
Biografia Supłatowicza nie chce zmieścić się w jego życiu. Meandruje, zwodzi, rozgałęzia się i umyka przed wnikliwym reporterem. Chęć dobicia się do jej dna, twardego gruntu, prawdy – musi ulec wobec wielkiej wyobraźni samego Supłatowicza, który jak na Indianina przystało, potrafi po mistrzowsku mylić trop, przemykać niepostrzeżenie, wyślizgiwać się z pazernych rąk biografa...
Rosiak nie oskarża, nie prowadzi zaplanowanego demontażu legendy Supłatowicza. Ulega niezwykłemu urokowi swojego bohatera, choć daleki jest od pisania dlań laurki. Owemu urokowi ulegamy również my – czytelnicy, lubiący barwne historie i postacie mieniące się różnokolorowym blaskiem. Postać Sat-Okha – polskiego Indianina nosi wiele rys, zadrapań, przewin. Mieści się w niej wielki, twórczy duch i wielka duma, płynnie przechodząca w pychę.
Dziś łatwiej byłoby zostać Indianinem; znacznie trudniej legendą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz