Jacek Hugo-Bader, podobnie jak we wcześniejszej Skusze,
zabiera się do reporterskiej archeologii. Wraca do bohaterów, spraw i
przypadków, które opisywał w tekstach publikowanych w "Gazecie Wyborczej" na
początku przemian ustrojowych – w początku lat dziewięćdziesiątych. Odwiedza
rodziny w popegeerowskich wsiach, pierwszych obszarników próbujących swoich sił
w nowej, kapitalistycznej ojczyźnie, dziwaków, odszczepieńców i meneli, a także
rodziców, którzy jako pierwsi w Polsce korzystali z leczenia metodą in vitro.
Nietuzinkowy pomysł, by sprawdzić jak poszło bohaterom, z
którymi spotkał się przed ćwierćwieczem, przeprowadzić Audyt i przekonać się,
jakie historie napisało im życie, pozwolił stworzyć perspektywę niezwykle
rzadko dającą się uchwycić w reportażu.
Nie wszystkie opisane w książce sprawy mnie zajęły. Rozdział
poświęcony historii mieszkańców ulicy Brzeskiej wydał mi się za długi i na
dobrą sprawę nieciekawy, poza kilkoma spostrzeżeniami natury socjologicznej.
Raziło mnie, że Hugo-Bader chciałby traktować tę część Warszawy jak rezerwat, z
żywymi ludzkimi eksponatami.
Bardzo polecam natomiast część piątą Nasiona. Czyli poza
ustrojem, zawierającą reportaże o niełatwych doświadczeniach rodzicielstwa
obarczonego trudnościami z zajściem w ciążę lub zagrożeniami możliwych chorób
genetycznych dziecka. Problemy moralne towarzyszące pierwszym polskim sukcesom leczenia niepłodności metodą in
vitro oraz osiągnięciom związanym z rozwojem badań prenatalnych, mimo ogromnego postępu medycyny, dziś są w gruncie rzeczy takie
same. Nadal musimy walczyć ze stereotypami i kłamstwami powtarzanymi przez niektórych
hierarchów Kościoła i część środowisk sprzeciwiających się in vitro. Nadal pary
sięgające po ostatnią deskę ratunku i lekarze pomagający im zostać rodzicami
własnego dziecka są poddawani ogromnej presji społecznej. Nadal są narażeni na
piętnujące wypowiedzi, którymi bez zająknięcia posługują się przede wszystkim
ci, których problem niepłodności i rodzicielstwa nie dotyczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz