Właśnie czytam bardzo dobrą książkę Izabeli Meyzy i Witolda Szabłowskiego, którzy by przekonać się jak żyli ich rodzice, postanowili na kilka miesięcy przenieść się w lata osiemdziesiąte. W tym celu wynajęli mieszkanie w bloku z wielkiej płyty, zaopatrzyli w odpowiednie ubrania, sprzęty i porzuciwszy dobrodziejstwa kapitalizmu (począwszy od Internetu i dzisiejszych cudów techniki, a skończywszy na dezodorancie i podpaskach…) rozpoczęli swoją przygodę, której owocem jest książka Nasz mały PRL. Pół roku w M3 z trwałą, wąsami i maluchem.
Prócz wielu zabawnych sytuacji, trafiłem w niej również na przekorny, choć z drugiej strony – jakże trafny, fragment o dzisiejszych rozterkach wieku męskiego:
„Dziś mężczyzna nie może już być mężczyzną. Ma sprzątać, prać, gotować, ładnie się ubierać, nie bić, przytulic, pomóc urodzić dziecko, zrobić sobie trwałą jak Piotr Rubik, ale jednocześnie – zarobić na rodzinę, mieć umięśnione ramię, podejmować szybkie decyzje, ważyć słowa. Innymi słowy: ma być jak góralski domek zabawka, z którego zależnie od pogody raz wychodzi baba, a raz chłop. Jednego dnia ma być mężczyzną, drugiego kobietą, trzeciego – Piotrem Rubikiem właśnie. I jeszcze sam ma wyczuć, który dziś jest dzień.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz