I tak oto przyłapałem się na cytowaniu cudzego pomysłu jako własnego – niepomny, że już kiedyś czytałem tekst Krzysztofa Vargi, w którym autor jasno nakreślił kierunek czytelniczej ofensywy. Felieton widocznie podziałał na mnie tak dalece, że przyjąłem jego tezy za swoje i z dumą zaprezentowałem we wpisie Czytelnicy do broni!
Oto praźródło, niezwykle inspirujący fragment tekstu Mój populizm, czyli zróbmy sobie związek czytelników z 2 września 2010 roku:
„[…] postuluję założenie prężnego związku kółek czytelniczych. Jak w przyszłości jacyś kandydaci na jakieś urzędy z przerażeniem zorientują się, że czytelnicy to potęga – będą na wyścigi łasić się i obiecywać dotacje do bibliotek, ochronę zerowej stawki VAT na książki, różne ulgi i wcześniejsze emerytury dla czytelników. Załóżmy sobie zatem związek zawodowy czytelników, obserwowanie polskiego życia publicznego ostatnich lat dowodzi, że władza liczy się ze zorganizowaną przemocą, rolnicy i górnicy budzą szacunek u władzy, osobliwie gdy palą opony i obrzucają urzędy śrubami oraz walą łomami w policyjne tarcze, zazwyczaj po takiej demonstracji rozgoryczenia grup zawodowych władza ze zrozumieniem podchodzi do ich postulatów. […] Czemu więc nie miałaby z takim zrozumieniem podchodzić do naszych postulatów, palmy opony przed Ministerstwem Kultury, ścierajmy się z policją, z pewnością zostaniemy zauważeni.
To jest znana prawidłowość, bity robi się potulniejszy i bardziej skory do ustępstw, zaczyna się podlizywać bijącemu, czemu nie miałby podlizywać się bijącemu czytelnikowi?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz