piątek, 7 lutego 2014

Bogurodzica na Młocinach

Od kilku miesięcy, dwa do trzech razy w tygodniu, drogę z domu do pracy, a także z pracy do domu pokonuję dzięki wspaniałemu rozwiązaniu komunikacyjnemu, które pozwala mi podróżować autobusem, metrem i pociągiem na jednym bilecie. Drogę umilam sobie zawsze czytaniem. Wszak to wspaniała, darmowa godzina lektury w jedną stronę! Nie lubię więc, gdy ktoś mi tę przyjemność przerywa… Jednak czasem dookoła mnie dzieją się rzeczy wielkie, o doniosłości każącej oderwać wzrok od książki.

Wczoraj w metrze obstąpiła mnie trójka licealistów. Mimo głośno prowadzonej nad moimi uszami rozmowy, próbowałem dzielnie zgłębiać filozoficzną myśl Barmana i Obirka, którzy w niewielkiej książeczce zawarli swoje dialogi o Bogu i człowieku. Jednak to rozmowa młodzieży wzięła górę nad dylematami mędrców. Otóż młodzież w swobodnej i niewolnej od zwyczajowych przekleństw konwersacji dawała właśnie wyraz zatroskaniu o zadania domowe z polskiego i przedsiębiorczości, z zaangażowaniem kartkując zeszyty i porównując prace domowe, a także próbując wykombinować, czym zaskoczy dziś nauczycielka na zapowiedzianym sprawdzianie. Jedną z zadanych prac było wykucie na blachę Bogurodzicy. Dziewczyna chwaliła się reszcie, dumna!, że zdążyła się tego tekstu nauczyć i zna go na wyrywki… Jakież było moje zdziwienie, gdy jej kolega zagrał va banque i rzucił „No to dawaj…”, a dziewczyna bez chwili namysłu wyrecytowała z nienaganną dykcją i bez zająknięcia:

      Bogurodzica, dziewica, Bogiem sławiena Maryja!
      U twego syna, Gospodzina, matko zwolena Maryja!
      Zyszczy nam, spuści nam.
             Kirielejson.

      Twego dziela Krzciciela, bożyce,
      Usłysz głosy, napełni myśli człowiecze.
      Słysz modlitwę, jąż nosimy,
      A dać raczy, jegoż prosimy,
      A na świecie zbożny pobyt,
      Po żywocie rajski przebyt.
              Kirielejson.


O tempora, o mores!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz