Jesteśmy dobrze wykształceni, znamy języki, chętnie podróżujemy, znamy się na polityce i gotowaniu, umiemy wydajnie pracować w stresie. Chętnie podejmujemy nowe wyzwania, szybko adaptujemy się do nowych warunków. Mamy ambicję i dalekosiężne aspiracje. Potrafimy działać szybko i skutecznie. Precyzyjnie planujemy ścieżki rozwoju i kariery. Coraz bardziej czujemy się obywatelami świata, bez kompleksów korzystającymi z oferowanych przezeń możliwości.
Jesteśmy też egoistyczni, zapatrzeni w siebie, zachłanni i niecierpliwi. Chcemy natychmiast, już na starcie, otrzymywać wysokie wynagrodzenia i awanse. Bezwzględnie rozpychamy się łokciami. Z zaciśniętymi zębami rzucamy się do „wyścigu szczurów”. Nie umiemy tworzyć dobrosąsiedzkich relacji, ani współpracować z innymi. Odgradzamy się od siebie nawzajem, skrupulatnie pilnując granic. Żyjemy w kulcie pieniądza i nieustannej, rozbuchanej konsumpcji.
Taki obraz moich rówieśników – ludzi urodzonych około 1980 roku – odmalowuje Paulina Wilk w książce Znaki szczególne, mającej być „pierwszą autobiografią dzieci polskiej transformacji”. Wyglądamy na nim niezbyt pięknie, choć jest w nas także coś pociągającego. Stylowe fryzury, eleganckie stroje, nowoczesne gadżety. Młodość, sprężystość i dziarskie, wyzywające spojrzenie. Ale też pierwsze rysy, zmarszczki, blizny… Nieład, chaos. Kurczowo zaciśnięte pięści i schowane za plecami pałki. Mur obojętności wobec innych i strach o samego siebie. Ot – portret Doriana Graya.
„Dopiero moje pokolenie zaczęło odmieniać spełnienie marzeń w liczbie pojedynczej, wyraźnie mówiąc o życiu w zgodzie z indywidualnymi potrzebami, z samym sobą. Lata «inwestowania w siebie» stanęły w sprzeczności z «rezygnowaniem z siebie» dla rodziny. Codzienne negocjacje ze swoim ego, dotąd szybko zaspokajanym. Pojawiły się nieznane nam wcześniej wyzwania: odsuwanie własnych potrzeb, dawanie pierwszeństwa temu, co wspólne. Rodzenie dzieci, które pozbawiają prawa do myślenia wyłącznie o sobie.
„Dopiero moje pokolenie zaczęło odmieniać spełnienie marzeń w liczbie pojedynczej, wyraźnie mówiąc o życiu w zgodzie z indywidualnymi potrzebami, z samym sobą. Lata «inwestowania w siebie» stanęły w sprzeczności z «rezygnowaniem z siebie» dla rodziny. Codzienne negocjacje ze swoim ego, dotąd szybko zaspokajanym. Pojawiły się nieznane nam wcześniej wyzwania: odsuwanie własnych potrzeb, dawanie pierwszeństwa temu, co wspólne. Rodzenie dzieci, które pozbawiają prawa do myślenia wyłącznie o sobie.
Zaczęło się bolesne ćwiczenie nowych umiejętności i niewygodnych pozycji. Statystycznie przybywa małżeństw, które tej próby nie wytrzymują. «Wytrzymywać» to w ogóle nie jest kategoria z bieżącego świata […]. My wierzymy, że stanowimy część obiegu niewyczerpanych możliwości. Zresztą niemal wszystkie nasze dotychczasowe przeżycia wskazują, że nie warto zadowalać się tym, co się ma – należy to aktywnie modyfikować, poprawiać albo zmieniać. Zmiana najszybciej prowadzi do lepszych rozwiązań, tak w każdym razie było w przypadku komputerów, butów do biegania, zakładów kosmetycznych oraz firm, z którymi rozstawaliśmy się, by zaraz poznać inne. Podobnym zabiegiem, zastosowanym wobec człowieka, jest rozwód. […]
Nie wierzymy w ostateczność, wyznajemy odnawialność.”
Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości księgarni Matras.
Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości księgarni Matras.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz