Mój tata, opowiadając o Warszawie sprzed moich narodzin – w szczególności tej prawobrzeżnej, zawsze podkreślał, że zarówno w szkole, jak i na podwórku, przy trzepaku
czy pod budką z piwem, wśród małych chłopców i starszej łobuzerki
istniał pewien kodeks zachowań. Podwórkowej sprawiedliwości dochodzono
często z użyciem pięści, ale zawsze stając sam na sam z przeciwnikiem –
do pierwszej krwi, albo do „basta”. Napady watahą z użyciem kijów czy
innych narzędzi były nie do pomyślenia. Drobni złodziejaszkowie, w imię
osiedlowej solidarności, nie okradali sąsiadów. Chroniono młodszych i
nie zaczepiano dziewczyn. W cenie był honor i dotrzymywanie słowa.
Ja, jako mały chłopak kilkakrotnie zostałem pobity przez bandę wyrostków – często „kolegów z ławki”. Widziałem szkolne przepychanki i bijatyki, w których uczestniczyły także dziewczęta. Wulgaryzacji uległ młodzieżowy język; rozluźniły się lub zanikły normy współżycia – zarówno tego podwórkowego, dziecięcego, jak i dorosłego.
Książka Nikołaja Lilina pokazuje brutalny świat syberyjskich przestępców, przesiedlonych do Naddniestrza; prawdziwych kryminalistów – silnych, niebezpiecznych, szkolonych do przestępczego życia od najmłodszych lat. Ich społeczność nie funkcjonuje jednak wyłącznie na prawach mordu i grabieży. Zasadą życia i postępowania wśród mieszkańców Dolnej Rzeki są syberyjskie prawa i tradycje. Trochę na wzór więziennej grypsery i specyficznych, jasno określonych kodów, gestów i zachowań znanych z zakładów karnych całej Rosji, tworzono kodeks, którego zasady obowiązywały również na wolności. Ich podstawą było także przywiązanie do religii prawosławnej oraz niezliczonej masy przeróżnych zabobonów i ludowych legend. Szacunek do starszych, dotrzymywanie obietnic i przysiąg, opieka nad ludźmi dotkniętymi chorobami (w szczególności umysłowymi), solidarność z całą społecznością jako rozległą rodziną, szczególne obowiązki wobec własnych pobratymców, wyrafinowany język przestępczej dyplomacji, ale także zasady obchodzenia się z bronią, bezlitosne reguły wojen pomiędzy gangami, brutalne prawa zemsty, którym podlegali także bardzo młodzi chłopcy – wszystko to zawierało się w kodeksie tamtego życia.
Autor poznał ów kodeks wychowując się wśród naddniestrzańskich Sybiraków. Niezwykle bezpośrednio, bez zbędnych komentarzy i upiększeń, opisuje zdarzenia sprzed ponad dwudziestu lat, podkreślając przy tym smutny fakt powolnego odchodzenia tamtejszej społeczności od dawnych norm i zasad.
Być może, jak każe sądzić Mateusz Salwa – tłumacz książki, trudno traktować ją jako autentyczną autobiografię. Jest to raczej paradokument, którego kanwą były młodzieńcze doświadczenia autora. Uważny czytelnik dostrzeże zresztą niekonsekwencje fabularne i nieścisłości. Nie zdołają one jednak zepsuć tej lektury.
Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości Księgarni Matras.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz