Danuta Stenka nie będzie głosem drugiej linii metra. Biję się w piersi, bo nie głosowałem, choć miałem nadzieję, że to ona wygra plebiscyt… Niestety, potwierdza się moja
obserwacja, że nasz podziw częściej budzą dojrzali aktorzy, niż ich
partnerki. No właśnie – partnerki; zawsze u boku Rolanda, Hamleta, dwa
kroki za Królem Learem, Jamesem Bondem czy innym Tarzanem.
W tym zawodzie
to mężczyźni starzeją się jak wino – czym starsi, tym lepsi. To im
przypisujemy kunszt, ich nazywamy mistrzami, oni u kresu kariery grywają
Ryszarda III, Prospera, Feuerbacha… Kobiety na scenie, a tym bardziej w
kinie interesują nas jako młode i kuszące boginie, którymi starają się
być jak najdłużej, bo i widzowie takimi chcą je pamiętać, wbrew upływowi
czasu, a często wbrew ich aspiracjom i aktorskim umiejętnościom. W
równym rzędzie stają Nicholson, Hopkins, Brando, a u nas Zapasiewicz,
Łomnicki, Gajos. Z rzadka w gronie aktorskich tuzów pojawi się Meryl
Streep czy Teresa Budzisz-Krzyżanowska. Lecz zawsze wydaje mi się, że
kobiety są tu jakby schodek niżej.
Należne miejsce wśród najlepszych polskich aktorów oddaje Danucie Stence Łukasz Maciejewski – autor wywiadu rzeki Flirtując z życiem. Ta rozmowa odkrywa przed czytelnikiem, jak wielkim wyzwaniem jest praca na scenie, jak trudno wykonywać zawód, wymagający codziennego przystępowania do egzaminu z umiejętności aktorskich i poskramiania własnych emocji; z ukazywania prawdy za pomocą kłamstwa. Kłamstwa, które dzięki kunsztowi artysty staje się szlachetne, piękne, magiczne…
Należne miejsce wśród najlepszych polskich aktorów oddaje Danucie Stence Łukasz Maciejewski – autor wywiadu rzeki Flirtując z życiem. Ta rozmowa odkrywa przed czytelnikiem, jak wielkim wyzwaniem jest praca na scenie, jak trudno wykonywać zawód, wymagający codziennego przystępowania do egzaminu z umiejętności aktorskich i poskramiania własnych emocji; z ukazywania prawdy za pomocą kłamstwa. Kłamstwa, które dzięki kunsztowi artysty staje się szlachetne, piękne, magiczne…
Z książki:
„Pamiętam jeszcze jedną historię, moje pierwsze spotkanie z teatrem. Mama zabrała mnie, wówczas przedszkolaka, do Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Nie miałam pojęcia, co to było za miejsce, w którym się znaleźliśmy. Nagle przed nami zapaliło się światło i moim oczom ukazała się staroświecka kanapa, na której siedzieli prawdziwa księżniczka i prawdziwy książę, oboje w przepięknych strojach. Myślałam: Boże, jak oni się uchowali, gdzie się przez tyle lat ukrywali, bo przecież na świecie nie już takich księżniczek i książąt! To było dla mnie coś niezwykłego. Magia. Kiedy jest się dzieckiem, wszystko jest możliwe.”
Książkę zawdzięczam mojej żonie i przecenie w jednej z ostrołęckich księgarń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz