niedziela, 30 listopada 2014

Obraz z Leninem

Jej książki są zawsze dziełem zbiorowym. Ułożonym z pieczołowicie gromadzonych opowieści, wspomnień, świadectw, indywidualnych historii, które razem tworzą niezwykle poruszającą, wielogłosową narrację o losie obywateli byłego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Najnowsza książka Swietłany Aleksijewicz Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka została zbudowana na tej samej zasadzie. Białoruska reporterka pozwala mówić swoim bohaterom: Rosjanom, Ukraińcom, Turkmenom, Kazachom, Ormianom; przedstawicielom wielu narodowości, które niegdyś związane były wspólną ojczyzną. Własny komentarz ogranicza do minimum, starając się oddać zasłyszane i zarejestrowane wyznania bez zniekształceń, zakłóceń… Jakby nie chciała przeszkadzać w lekturze tego, co najistotniejsze – relacji z czasów przełomu, pierestrojki i definitywnego upadku komunistycznego kolosa.

Czy jednak ów przełom dokonał się tak, jak chcieli jego twórcy? Jakie są koszty transformacji? I czy dzisiejsza Rosja może być dumna ze zdobyczy ostatnich lat? Te pytania nie znajdują dobrych odpowiedzi… Szczególnie w świetle obecnych poczynań Putina; jego haniebnej ingerencji na Ukrainie, u której źródeł kryją się resentymenty i nieujarzmiona, choć bezpowrotnie utracona wielkomocarstwowość.

Ze wstępu:

      „Żegnamy się z epoką radziecką. Z naszym ówczesnym życiem. A ja staram się uczciwie wysłuchać wszystkich uczestników socjalistycznego dramatu…
  Komunizm miał szalony plan – zmienić starego człowieka, starotestamentowego Adama. I to się udało… Może ta jedna jedyna rzecz mu się udała. Przez siedemdziesiąt z górą lat w laboratorium marksizmu-leninizmu wyhodowano odrębny gatunek – homo sovieticus. Jedni uważają go za postać tragiczną, inni u nas mówią o nim pogardliwie „sowek”. Wydaje mi się, że znam tego człowieka, że jest mi bliski, że jestem jego sąsiadką, przeżyłam wiele lat tuż koło niego. Ten człowiek to ja. A także moi znajomi, przyjaciele, rodzice.”

Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości księgarni internetowej Publio.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz