Na okładce książki Tomka Michniewicza Swoją drogą. Opowieść o trzech podróżach po inne życie do lektury zachęca taki passus:
„Wyprawy na drugi koniec świata zmuszą całą trójkę [osób zabranych tam przez autora – przypis T. Mit.] do konfrontacji z własnymi lękami, złudzeniami i szansami, które zmarnowali. Kim będą po zakończeniu podróży? Wrócą do starego życia czy pójdą inną drogą?”
Mam wrażenie, że ten, kto powyższe zdania napisał, nie przeczytał książki. Albo przeczytał ją niechlujnie, po łebkach, byle zaliczyć… Jeśli już mówić tu o kimś, kto podczas tych trzech wypraw musiał dogłębnie skonfrontować się z dookolną rzeczywistością, a także zmierzyć się z własną niedojrzałością i lękami – jest nim sam Tomek Michniewicz.
Autor nie kryje zresztą przed czytelnikiem wagi często cierpkich słów, które pod jego adresem kierują bliscy i dalecy. Zabierając w dalekie strony swego przyjaciela, żonę i ojca, Michniewicz pragnie, by ich pobyt (odpowiednio) w afrykańskiej dżungli, Arabii Saudyjskiej i Nowym Orleanie sprawił, że staną się innymi ludźmi. Wyrwawszy się ze szponów korporacji, zgłębiwszy codzienne życie islamskich kobiet lub spełniając marzenie o pielgrzymce do kolebki bluesa, każdy z podróżnych miał zyskać niezbędny dystans, zobaczyć siebie na nowo, odkryć swoje prawdziwe powołanie… Tomek Michniewicz był przekonany, że sam ma to już dawno za sobą; że dokładnie wie, jak ma wyglądać jego życie: praca, szczęście, relacje z rodziną… Jak bardzo się mylił, przekona się także czytelnik, który zechce wybrać się w te trzy egzotyczne miejsca i przysłuchać się nieco uważniej rozmowom, w których role przewodnika i podążającego za nim turysty-ucznia niepostrzeżenie się wymieniają.
Za pożyczenie książki dziękuję mojemu bratu, który chyba jeszcze nie wie, że mi ją pożyczył.
To prawda! Stąd się dowiedziałem że ją masz;) W moim odczuciu Michniewicz miał za każdym razem gotowy scenariusz. Najciekawsza w tym wszystkim jest nauczka płynąca z różnic między zamierzeniem, a przebiegiem przygody.
OdpowiedzUsuń