wtorek, 11 października 2011

Umberto Eco

Z wielkim apetytem zabrałem się w zeszłym tygodniu do Diariusza najmniejszego – zbiorku felietonów włoskiego mediewisty, historyka idei, autora Imienia Róży i Baudolina. Znalazłem kilka zgrabnych tekstów, lecz całość – nie zachwyca! Podobnie z Drugimi… i Trzecimi zapiskami na pudełku od zapałek, w których na próżno szukałem takiego ładunku inteligentnego, nieco cynicznego, humoru, jakim nabił Eco felietony zebrane w pierwszym tomie Zapisków… Jest wśród nich, między innymi, króciutka satyra na nieprzyjazne czytelnikom biblioteki publiczne. Autor w osiemnastu punktach radzi, jak taką bibliotekę urządzić. Dowiadujemy się stąd, że:

„4. Czas między zamówieniem a dostarczeniem książki winien być bardzo długi.
5. Nie ma potrzeby wypożyczać więcej niż jedną książkę na raz.
6. (…) Biblioteka ma zniechęcać do jednoczesnego czytania kilku książek, bo od tego można przecież dostać zeza. (…)
8. Bibliotekarz winien uważać czytelnika za wroga, nieroba (w przeciwnym razie byłby bowiem w pracy), za potencjalnego złodzieja.
9. Dział informacji winien być nieosiągalny.
10. Należy zniechęcać do wypożyczania. (…)
15. Nie dopuszczać do odzyskania następnego dnia czytanej książki. (…)
17. Jeśli tylko się uda – żadnych ubikacji.
18. W sytuacji idealnej czytelnika powinien obowiązywać zakaz wstępu do biblioteki; zakładając jednak, że do niej wtargnął, nadużywając w małostkowy i mało sympatyczny sposób swobód przyznanych mu w prawdzie przez Wielką Rewolucję, lecz nie przyswojonych jeszcze przez zbiorową wrażliwość, w żadnym razie nie może, i nigdy nie będzie mógł mieć dostępu do półek z książkami – jeśli pominie się prawo do pospiesznego przemknięcia przez bibliotekę podręczną.

UWAGA DODATKOWA. Cały personel winien być dotknięty ułomnościami fizycznymi, albowiem obowiązkiem społeczeństwa jest zapewnienie pracy obywatelom niepełnosprawnym (bada się obecnie możliwość objęcia tą zasadą także straży pożarnej). Idealnym bibliotekarzem byłby ktoś chromy, gdyż dzięki temu uzyskuje się wydłużenie czasu potrzebnego na zejście do podziemi i powrót. Jeśli chodzi o te osoby z personelu, które wspinają się po drabinie do półek znajdujących się na wysokości ośmiu metrów, winny zamiast ręki mieć protezę z hakiem, a to ze względów bezpieczeństwa. Personel całkowicie pozbawiony kończyn górnych nosi ksiązki w zębach (panuje tendencja, żeby nie udostępniać książek w formacie większym niż ósemkowy).”

Zainteresowanych tym, Jak być Indianinem, Jak korzystać z instrukcji, Jak jeść w samolocie, Jak rozpoznać film porno lub wreszcie, Jak uzasadnić posiadanie biblioteki domowej odsyłam do Zapisków na pudełku od zapałek Umberto Eco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz