„Wiecie, co mnie najbardziej intryguje w mieszkańcach Moskwy, Londynu, Paryża, Amsterdamu, a tym bardziej Rzymu czy Jerozolimy? To, że większość z nich nie żyje. O nowojorczykach czy tokijczykach tego powiedzieć nie można, bo miasta, w których mieszkają są zbyt młode.
Jeśli wszystkich ludzi, którzy zamieszkiwali prawdziwie stare miasto przez całą historię jego istnienia, wyobrazimy sobie jako jeden ogromny tłum i wpatrzymy się w to morze głów, to okaże się, że pustych oczodołów i wybielonych przez czas czerepów jest więcej niż żywych twarzy. Mieszkańcy miast z przeszłością żyją otoczeni zewsząd zmarłymi.”
Tak w Wyjaśnieniu do niezwykłej książki Historie cmentarne pisze autor, Grigorij Czchartiszwili, szukając powodów swej perwersyjnej wręcz skłonności do starych nekropolii. Zgromadzone w tym tomie teksty stanowią rodzaj specyficznego dwugłosu, w którym z równą siłą brzmi głos autora – przewodnika niespiesznych spacerów po cmentarzach wielkich miast i głos twórcy krótkich historii funeralnych – Borysa Akunina (Pod tym literackim pseudonimem Czchartiszwili pisze od lat swe kryminalne powieści i opowiadania).
W szczególnym czasie wspominania naszych zmarłych, składania wieńców i zapalania zniczy, dzięki którym cmentarze po zmroku przypominać będą żyjące miasta, warto sięgnąć po tę książkę… Być może znajdziemy w niej jakąś pociechę? Być może odnajdziemy kilka zdań, które pozwolą nam nieco mniej zdawkowo traktować listopadowe nadgrobne odwiedziny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz