piątek, 30 grudnia 2011

Liczenie owiec

Jak przystało na okołowigilijny czas, zwierzęta znów przemówiły ludzkim głosem. Tym razem za sprawą niezwykłego (filozoficznego!) kryminału Leonie Swann, w którym niewielkie stado owiec z Glennkill prowadzi śledztwo, by dowiedzieć się, kto zabił ich pasterza, znalezionego na łące ze szpadlem w brzuchu. Dzięki pannie Maple, Białemu Wielorybowi, Otellu, Sir Ritchfieldowi, Chmurce, Matyldzie, Zorze, Wrzosowatej, Melmonthowi Wędrowcowi, Bystrej i Ramzesowi przekonałem się, że nic co owcze nie jest mi obce.
Być może większość podczytujących ten blog zna już Sprawiedliwość owiec. Książka była jednym z literackich hitów 2006 roku. Ja, choć z opóźnieniem, przyłączam się do grona chwalców, lecz umiarkowanych. Do Folwarku zwierzęcego jednak daleko...

1 komentarz:

  1. A wiesz, że te owce mi chodzą po głowie odkąd je zobaczyłem na półce? I chyba jest nawet kontynuacja - tzn kolejna książka z owcami.

    Ze swojej strony mogę za to polecić moje ostatnie odkrycie: Kevin Hearne, cykl o żelaznym druidzie. Skonstruowane podobnie do Wiedźmina Sapkowskiego, ale akcja dzieje się współcześnie.

    OdpowiedzUsuń