poniedziałek, 5 grudnia 2011

Seks po bożemu

Bardzo szanuję działalność ojca Ksawerego Knotza i jego troskę o rozwój seksualnego pożycia małżonków. Jest coś nowatorskiego i bezpruderyjnego w staraniach, by sprawy łóżkowe przestały być dla katolików tematem tabu, źródłem nieustających rozterek i obaw czy aby nie popełnia się grzechu robiąc fellatio. Ksiązki ojca Knotza wielu parom mogą ułatwić wyzwolenie się ze wciąż pokutującego w naszym społeczeństwie zaściankowego myślenia o seksie.
Jednak po lekturze kuszącej pozycji Nie bój się seksu, czyli kochaj i rób, co chcesz. Z ojcem Ksawerym Knotem rozmawia Sylwester Szefer uważam, że rysująca się w niej wizja małżeństwa jest nadal niebezpiecznie konserwatywna. Oto kobieta jest niemal bez wyjątku kurą domową, troszczącą się o pranie, sprzątanie, gotowanie, tudzież pracę zawodową oraz dzieci. Mężczyzna zaś pozostaje nieodmiennie zmęczonym zawodowymi obowiązkami panem domu. Oczywiście Knotz wielokrotnie powtarza i zachęca oboje małżonków do wzajemnej opieki, wspólnych rozmów (również o seksie), randek i otwartości na oczekiwania drugiej strony (także w łóżku), ale jednocześnie nie próbuje zanegować stereotypowego status quo. W efekcie dokłada tylko seksualnych obowiązków żonie, która po nakarmieniu dzieci (i męża), wywieszeniu prania, posprzątaniu mieszkania i po zmyciu naczyń ma zadbać o dobrą atmosferę w sypialni (np. wykonując taniec erotyczny dla swojego pana). Mężczyzna także zobowiązany jest do dbałości o żonę-kochankę. Ma ją pieścić, komplementować i podrywać już od śniadania, ale o strojeniu się w seksowne fatałaszki i stripteasie w jego wydaniu nie ma mowy. Cóż – faceci mają lepiej!
Otwarte i przyjazne poruszanie kwestii seksualnych przez ludzi Kościoła jest światełkiem w mroku. Niestety, o prawdziwie partnerskim wzorcu chrześcijańskiego małżeństwa możemy na razie zapomnieć.

P.S. Jestem wdzięczny ojcu Knotzowi za „odczarowywanie” seksu z tych wszystkich kołtuńskich przekonań o jedynie słusznych pozycjach, grzesznych pieszczotach i bezbożnych orgazmach. Nie mogę się jednak pogodzić z zaprzęganiem nauki Kościoła do rozstrzygania czy spuszczać się należy wyłącznie w pochwę, i czy używanie wibratora mieści się w kanonie dozwolonych pieszczot (sic!).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz