Humpty Dumpty z wysoka spadł.
I wszyscy konni, i wszyscy dworzanie.
Złożyć do kupy nie byli go w stanie.”
Tę zgrabną, popularną ponoć w Ameryce, wyliczankę w posłowiu do książki przywołał Piotr Tarczyński, wskazując na jej powiązania z oryginalnym tytułem (All the King’s Men), gdzie domniemanym królem ma być właśnie Humpty Dumpty. Cytowana rymowanka, moim zdaniem, znakomicie oddaje problem przedstawiony przez autorów Boba Woodwarda i Carla Bernsteina, którzy w niezwykle interesujący sposób zrelacjonowali swoje dziennikarskie śledztwo, dotyczące słynnej „afery Watergate”.
Poza ujawnieniem przez reporterów Washington Post, że Biały Dom pod rządami Richarda Nixona prowadził szereg nielegalnych działań szpiegowskich, których celem byli przede wszystkim przedstawiciele partii Demokratycznej, udało się także wykazać, że kiedy działania te wymknęły się spod kontroli i wiadomości o nich wyciekły do mediów, wielu z najbliższych współpracowników prezydenta i wysoko postawionych funkcjonariuszy państwowych zaangażowało się w tuszowanie niezgodnych z prawem poczynań, starając się uratować własną reputację i wykręcić się od odpowiedzialności, a przede wszystkim ochronić Nixona. Szeroko zakrojona akcja odcinania się od zarzutów o zakładaniu nielegalnych podsłuchów, zatrudnianiu szpiegów i finansowaniu działań sabotażowych z ukrytego funduszu, do którego trafiały bezprawnie zgromadzone środki, próba zdyskredytowania dziennikarzy, zajmujących się sprawą Watergate, zastraszanie pracowników Białego Domu i kłamliwe deklaracje przedkładane przez waszyngtońską administrację nie powstrzymały, jak wiemy, przed ostatecznym upadkiem republikańskiej władzy i przerwaniem drugiej kadencji Nixona, zmuszonego do rezygnacji z urzędu. Był to jedyny prezydent w historii USA, który ustąpił ze stanowiska.
Książka Woodwarda i Bernsteina była z kolei największym sukcesem wydawniczym tamtego czasu. Wydana w czerwcu 1974 roku stała się od razu bestsellerem, a prawa do jej ekranizacji wykupiono jeszcze zanim autorzy zdołali ją napisać (sic!). Redakcja Washington Post, rok przed jej publikacją, odebrała już Nagrodę Pulitzera za teksty o Watergate, których autorami byli przede wszystkim Bob Woodward i Carl Bernstein.
Dziś polski czytelnik może po raz pierwszy zapoznać się z tym niebagatelnym dziełem, które na stałe zapisało się w historii światowej literatury faktu. To nie tylko relacja z przeprowadzonego śledztwa, ale także świetny, żywy i wciągający zapis sensacyjnej gry jaką autorzy toczyli z niezmiernie trudnym przeciwnikiem, której stawką była nie tylko reputacja ówczesnej amerykańskiej władzy najwyższego szczebla, ale także racja mediów, stojących w tej rozgrywce na straży etycznych standardów życia społecznego i wartości, jakim Amerykanie dali wyraz w swojej konstytucji. Polecam.
Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości księgarni internetowej Publio.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz