Nie mamy chyba takiego duchownego w polskim Kościele. Nie mamy teologa, który będąc kapłanem, potrafi o Kościele i religii pisać z tak konsekwentnym
dystansem i zdrowym sceptycyzmem, zachowując przy tym zbawienne poczucie
humoru. Tomáš Halĭk zachęca do ciągłego poszukiwania, nieustającego
zadawania pytań i nietajenia wątpliwości wobec Boga i własnej wiary, a
także do śmiechu. Wielokrotnie podkreśla potrzebę otwartości na innych;
wierzących i niewierzących, głęboko zanurzonych w Chrystusie i tych,
którzy nie chcą o nim słyszeć. Piętnuje Kościół zaślepiony, bigoteryjny,
fundamentalistyczny, przekonany o swej niezachwianej wielkości.
Uzmysławia czytelnikowi, że religijne, a także światopoglądowe linie
demarkacyjne nie przebiegają wcale pomiędzy ateizmem a wiarą, ani też
pomiędzy konserwatyzmem a postępowością – są w nas; gryzą, nie dają
spokoju…
Oto garść wyimków:
„Boję się ludzi o niezachwianych przekonaniach, ponieważ czuję od nich chłód śmierci i wrogość wobec życia, wobec jego dynamiki, ciepła i różnorodności; unikam ich, bo po prostu nie wierzę w deklarowaną pewność ich wiary. Nic na to nie poradzę: za murem ich niezłomności wyczuwam tłumione pytania i nierozwikłane problemy, nierozstrzygnięte wewnętrzne konflikty, przed którymi daremnie szukają ucieczki w walce z inaczej myślącymi.”
„Dialog między wiarą a niewiarą nie jest dialogiem między dwoma ściśle oddzielonymi obozami, walką między drużynami w czerwonych i niebieskich dresach. On odbywa się wewnątrz każdego ludzkiego serca i myśli. […] Jeśli więc człowiek wierzący chce prowadzić dialog z niewierzącymi, musi najpierw spotkać się z niewierzącym we własnym sercu.”
„Gdy ktoś twierdzi, że jest niewierzący, często wtedy pytam: jak wygląda ten Bóg, w którego nie wierzysz? Bo gdy coś odrzucam, muszę mieć przecież jakieś wyobrażenie o tym, co odrzucam. A gdy ten niewierzący opisze Boga, w którego nie wierzy, często mu muszę z ulgą pogratulować: Bóg zapłać, że w takiego Boga nie wierzysz! W takiego Boga nie wierzę i ja. W odniesieniu do takiego teizmu i ja jestem ateistą.”
„Humor wspólnie z wykształceniem chroni człowieka wierzącego przed zdegradowaniem jego religijnej gorliwości do smutnej formy dogmatycznego fanatyzmu czy – jeśli ktoś woli – fundamentalizmu.”
Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości księgarni internetowej Publio.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz