poniedziałek, 15 października 2012

Orły, sokoły, turule!


„Skąd ja to znam?” – ta myśl natarczywie i nieustępliwie nasuwała mi się w trakcie czytania Gulaszu z turula Krzysztofa Vargi. Z powodzeniem możnaby napisać Bigos z orła bielika o naszych polskich kompleksach, pokrzywionej pamięci historycznej oraz atawistycznej skłonności do czczenia klęsk i nieudanych zrywów. My, podobnie jak nasi madziarscy „bratankowie”, również mamy kłopoty z odnalezieniem się w dzisiejszej Europie; miotamy się między skrajnościami – nieuprawnionym poczuciem wyższości, a deprecjonującym przekonaniem o własnym zacofaniu i niedostatku. W opisach węgierskiej prowincji odnajdujemy bez trudu obraz małych polskich miasteczek i wsi, nie grzeszących urodą; skrzywdzonych socjalistyczną architekturą blokowisk i poprzełomową prowizorką blaszanych hal targowych oraz nadmiarem dzisiejszych reklam. Odnajdujemy tu także wspólne nam i Węgrom uwikłanie w historię demokracji ludowych, których bohaterscy przywódcy dawno zrzuceni z piedestałów i pomnikowych cokołów, nadal żyją w potocznej wyobraźni naszych bratnich narodów. Nie dając o sobie zapomnieć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz