Udało się! W końcu, za radą mojego brata, sięgnąłem po Pantaleona i wizytantki Mario Vargasa Llosy. Wcześniej wielokrotnie próbowałem zapoznać się z twórczością peruwiańskiego noblisty, ale każde podejście kończyło się fiaskiem. Nie dokończyłem rozpoczętych lektur Rozmowy w Katedrze, Ciotki Julii i skryby, a króciutką powieść Kto zabił Palomina Molero co prawda przeczytałem, ale w wielkich bólach…
Być może miałem rację pisząc, że nie umiem czytać tego autora? Może kiedyś wrócę do tych książek i zmienię zdanie?
Mam też nadzieję, że wśród nieznanych mi tytułów Llosy znajdę jeszcze pozycje podobne do niezwykle zabawnej opowieści o kapitanie Pantalonie Pantoja, któremu dowództwo Sił Lądowych wyznaczyło karkołomne zadanie zwerbowania oddziałów prostytutek (zwanych dla niepoznaki wizytantkami), które ruszą z pomocą żołnierzom peruwiańskiej armii, stacjonującym w najdalszych zakątkach Amazonii. Dzięki wrodzonym talentom organizacyjnym oraz wielkiej sumienności, osiągnięcia dzielnego Pantaleona szybko przerosną najśmielsze oczekiwania zwierzchników, a samemu kapitanowi Pantoja przysporzą wielu kłopotów…
Książkę polecam przede wszystkim wszystkim, ale tylko dorosłym!
Mam też nadzieję, że wśród nieznanych mi tytułów Llosy znajdę jeszcze pozycje podobne do niezwykle zabawnej opowieści o kapitanie Pantalonie Pantoja, któremu dowództwo Sił Lądowych wyznaczyło karkołomne zadanie zwerbowania oddziałów prostytutek (zwanych dla niepoznaki wizytantkami), które ruszą z pomocą żołnierzom peruwiańskiej armii, stacjonującym w najdalszych zakątkach Amazonii. Dzięki wrodzonym talentom organizacyjnym oraz wielkiej sumienności, osiągnięcia dzielnego Pantaleona szybko przerosną najśmielsze oczekiwania zwierzchników, a samemu kapitanowi Pantoja przysporzą wielu kłopotów…
Książkę polecam przede wszystkim wszystkim, ale tylko dorosłym!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz