piątek, 4 maja 2012

Apokalipsa w mieście Łodzi

Literatura Holocaustu była dla mnie zawsze ważna. Z uwagą, kilkakrotnie, czytałem Pięć lat kacetu Grzesiuka, Anus Mundi Kielara czy Bunt w Sobiborze Bialowitza, a także opowiadania Borowskiego, Kossak-Szczuckiej, wspomnienia Edelmana i Białoszewskiego. Tym razem sięgnąłem po książkę, której nie napisał ocalony; której nie napisał Polak czy Żyd, ale szwedzki dziennikarz – Steve Sem-Sandberg, bazujący przede wszystkim na dokumentach i świadectwach, jakie pozostały po czteroletniej historii łódzkiego getta.
To niełatwa książka, jak każdy zapis Zagłady. Jednak napisana sprawnie i z profesjonalnym dystansem wobec opisywanych postaw, decyzji i działań tych, którzy w ten czy inny sposób starali się przetrwać w nieludzkich gettowych warunkach. Jej oczywistym bohaterem jest Chaim Mordechaj Rumkowski, Przełożony Starszeństwa Żydów, którego większość wspomina podobnie jak Věra Schulz (wyimek z jej dziennika znajdujemy w powieści):

     „…ten człowiek to potwór
     Jego jedyne dotąd osiągnięcie: w rekordowym czasie sprzedał swój naród i ukradł albo sprzeniewierzył całe jego mienie. A mimo to ćwierć miliona ludzi upatruje w nim swojego zbawiciela! Co to jest za człowiek, który celowo chce poniżyć i pohańbić jak najwięcej ludzi, wyłącznie dla własnego wywyższenia?
      To przechodzi moje pojęcie!”.

Sandberg unika jednoznacznych deklaracji i wypowiadanych wprost ocen. Stara się pokazać możliwie duże spectrum działań „króla” getta i zrekonstruować, choćby z tekstów przemówień, jego sposób myślenia o własnej roli w życiu „żydowskiego miasta pracy”, jak często nazywał „swoje” getto.

W rozmowie z Pawłem Smoleńskim Steve Sem-Sandberg mówi:

      „Władza Rumkowskiego i jego ludzi, choć prawdziwa i dla wielu bardzo dotkliwa, była w dużej mierze iluzoryczna. Najpotężniejsi z nich, sam Chaim Rumkowski także, w końcu byli tylko niemieckimi niewolnikami. Kiedy rządzi niewolnik, musi w każdej sekundzie demonstrować, że naprawdę rządzi. Musi odciąć się od swojego niewolnictwa władzą nad kimś jeszcze mniejszym. Najbardziej aktywne w demonstrowaniu władzy są marionetki. Rumkowski był niemiecką pacynką”.

W powieści nieustająco powracają pytania:

     „Lecz bohater czy zdrajca? Zbawiciel czy kat? Może na dłuższą metę nie miało to znaczenia. Rumkowski był gettem. Cokolwiek by uczynił, jakich Żydów, czy ilu, uratowałby albo i nie, jedyną sceną, jaką dla niego przygotowano, była scena zdrady. Jego jedynym zadaniem było wejść na tę scenę, gdy przyszła odpowiednia pora i władze tak rozkazały”.

Czy byłby dziś inaczej oceniany, gdyby wyzwolenie spod niemieckiej okupacji przyszło choć kilka miesięcy wcześniej? Czy jego urojenia o ratowaniu Żydów za cenę kolejnych ustępstw wobec Niemców zyskałyby wówczas jakieś uzasadnienie?
Jednak nie sam Rumkowski jest bohaterem książki, i nie poszczególni mieszkańcy getta, ale miasto – odcięte od świata murem, kolczastym drutem i wieżami strażniczymi; miasto, w którym spełniła się apokalipsa. Miasto widmo, miasto cmentarz… Wiele jest takich miast. 

     „Jestem dziennikarzem, byłem w Srebrenicy. Można mordować po Holocauście.”
                                                                                                  Steve Sem-Sandberg

Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości Księgarni Internetowej „Gandalf”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz