piątek, 27 lipca 2012

Walentynki są w lipcu!

Moje prywatne święto zakochanych, od kilku lat, obchodzę w lipcu. To po prostu rocznica naszego ślubu, na którą zawsze staram się napisać dla żony jakiś miły wierszyk. Poniższej jeden z pierwszych i dotąd najlepszy; jedyny, który doczekał się publikacji w około stu egzemplarzach zaproszeń weselnych.


Chciałbym, by pierwszy włos siwy na skroni
srebrem się stawał dla tej właśnie dłoni,
którą dziś w swojej zamykam z nadzieją,
że włosy szybko mi nie posiwieją.

Chciałbym, by każdy dzień wspólnie zaczęty
był jak ląd stopą ludzką nie dotknięty,
na którym szczęścia tryskają krynice,
nam powierzając swoje tajemnice.

Chciałbym, by z właśnie rozpoczętej drogi
nigdy nie zeszły rozgniewane nogi,
które pod górę idąc zapomniały,
dlaczego w podróż się taką wybrały.

I chciałbym wreszcie, aby życia fale
niosły łagodnie łódź naszą i stale
przed sztormów groźbą chroniły marzenie
o tym, że słów tych nadejdzie spełnienie.


Tegorocznego wierszyka, ze względu na wybitne intymną treść, nie opublikuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz