piątek, 7 kwietnia 2017

"Jądro dziwności"

Jaka jest Rosja? Odpowiedź zapewne nie jest oczywista, ani prosta; szczególnie w obliczu tak wielkiego terytorium, tak trudnej historii i dzisiejszej, budzącej słuszny gniew i grozę, polityki oraz militarnych poczynań Putina.

Przyglądając się rosyjskim milionerom, politycznym technologom, biurokratom, gangsterom oraz ich hojnie opłacanym sezonowym kochankom; poznając przedziwne zależności pomiędzy władzą a tamtejszymi mediami, organizacjami pozarządowymi, artystami i różnego rodzaju aktywistami, Peter Pomerantsev daje nam niezwykłą syntezę, skondensowany obraz największego kraju świata.

Pławiąca się w luksusie nowobogacka Moskwa staje się karykaturą Zachodu: estetycznie (kompletna architektoniczna i urbanistyczna kakofonia), społecznie (ogromne rozwarstwienie), mentalnie (jak wynika ze słów autora, nadal tkwiąca w sposobach myślenia i funkcjonowania wykształconych jeszcze w czasach ZSRR) i politycznie (schizofreniczna – rozpięta pomiędzy wielkomocarstwowym sentymentem a kompleksem wielkiego, zachodniego świata).

Najbardziej w Jądrze dziwności przerażają przytaczane przykłady putinowskiej propagandy, znajome nam skądinąd retoryczne mantry o „powstawaniu z kolan”, o „nieuginaniu karku przed Zachodem”, wreszcie o tym, czego to Rosja nie pokaże, nie udowodni całemu światu. A wszystko w nachalnym nacjonalistycznym sosie, którego ważnym składnikiem jest całkowicie zależna od Kremla prawosławna Cerkiew.


Z książki:

     „Za każdym razem, gdy rozmawiam o tym ze swymi rosyjskimi szefami – starszymi producentami telewizyjnymi i ludźmi z mediów, które napędzają cały ten system – i pytam ich, jak to było dorastać u schyłki Związku Radzieckiego oraz o to, czy wierzyli w otaczającą ich zewsząd ideologię komunistyczną, śmieją się ze mnie.
     – Nie bądź głupi – odpowiadają zazwyczaj.
     – Ale śpiewaliście te piosenki? Byliście dobrymi członkami komsomołu?
     – Oczywiście, że tak. I kiedy je śpiewaliśmy, fajnie się czuliśmy. Ale zaraz potem szliśmy do domu słuchać Deep Purple i BBC.
     – A więc byliście dysydentami? Wierzyliście w upadek ZSRR?
     – Nie. To nie tak. Po prostu przez cały czas mówiliśmy jednocześnie kilkoma różnymi językami. To jest tak, jakby było kilku «ciebie»

      Gdy popatrzeć z tej perspektywy, wielki dramat Rosji nie polega na «przejściu» z komunizmu w kapitalizm, z jednego żarliwie wyznawanego systemu w inny, lecz na tym, że w ostatnich dekadach istnienia ZSRR nikt już w komunizm nie wierzył. ale wszyscy żyli tak, jakby wierzyli, a teraz ci sami ludzie potrafią stworzyć jedynie społeczeństwo symulantów. Taka właśnie jest wciąż powszechna mentalność: producenci z Ostankino, którzy za dnia przygotowują wielbiące prezydenta wiadomości, gdy tylko wyjdą z pracy, włączają radio opozycjonistów. Tak działają też polityczni technolodzy, którzy płynnie przechodzą z jednej roli do drugiej - w jednej chwili są nacjonalistycznymi autokratami, a już za moment przeobrażają się w liberalnych estetów. Tacy są również «ortodoksyjni»oligarchowie, którzy wyśpiewują hymny na cześć rosyjskiego konserwatyzmu religijnego, ale swoje rodziny i pieniądze trzymają w Londynie. Podział na «publiczne» i «prywatne» oblicze człowieka występuje we wszystkich kulturach, ale to w Rosji sprzeczności między tymi dwoma wcieleniami sięgają ekstremów

      [...] Ten rozdźwięk to zachęta byś swoje tożsamości zmieniał jak rękawiczki. W ten sposób jesteś nieustannie podzielony na wiele małych kawałków i nigdy nie będziesz zdolny d tego, by naprawdę coś zmienić. W rezultacie rodzi się coś na kształt agresywnej apatii, tak tutaj częstej. Taka mentalność niegdyś umacniała ZSRR, a teraz – gdy oficjalnie Związek Radziecki jest już pieśnią przeszłości – wspiera system nowej Rosji. Ale ten podział daje też pociechę: gdy wchodzisz w swą «publiczną» tożsamość, możesz wyzbyć się wszelkiego poczucia winy. To nie ty ukradłeś pieniądze z budżetu, nie ty zrobiłeś film propagandowy, nie ty klękałeś przed prezydentem; to była tylko postać, którą odgrywasz. Bo tak naprawdę jesteś dobrym człowiekiem. Tu nie chodzi o wypieranie się ani o tłumienie najmroczniejszych sekretów. Widzisz dokładnie wszystko, co robisz, wszystkie swoje grzechy. Ale tak przemeblowujesz własne emocje, by się tym wszystkim nie przejmować.

      [...] Ale nie każdy może i każdy chce dokonywać takich akrobatycznych wyczynów, jakich wymaga dzielenie siebie na kilka części. Któregoś dnia w latach siedemdziesiątych, gdy miała kilkanaście lat, moja matka leżała na łóżku i poczuła, że zaczyna tracić rozum. Te wszystkie role, które odgrywała, bez żadnego centrum. Niemal czuła, jak rozpada się na kawałeczki. [...] Dla wielu ludzi żyjących w Rosji w latach siedemdziesiątych jedynym wyjściem z systemu było więzienie albo emigracja. Czasami nadal tak jest.”

      „Im bardziej patriotyczne stają się rosyjskie elity, im głośniej wyśpiewują hymny na cześć «prawosławia, autokracji i caratu», im bardziej potępiają Zachód - tym częściej wysyłają swe dzieci na naukę do Anglii.”