środa, 8 października 2014

Polak - Węgier

Węgry są nam ledwo znane, geograficznie bliskie, lecz językowo, kulturalnie i emocjonalnie dalekie. Nasze środkowoeuropejskie wspólne doświadczenie jako Socjalistycznych Republik Demokracji Ludowej, każe z wypiekami patrzeć w kierunku nadal atrakcyjnego Zachodu, a pomijać obojętnym, czasem wzgardliwym wzruszeniem ramion współbraci żyjących po tej samej stronie berlińskiego muru.

Są jednak autorzy, którzy z wielkim zainteresowaniem oddają się podróżom po tej zapomnianej, prowincjonalnej i nieco egzotycznej Europie klasy B. Podróżują tam również w swych lekturach czytelnicy Stasiuka, Szczygła czy Vargi. Ten ostatni, już po raz drugi, zabiera nas na Węgry.

W Czardaszu z mangalicą, jeszcze bardziej niż w Gulaszu z Turla, daje się odczuć sentymentalny, osobisty charakter tych peregrynacji. Świeckich pielgrzymek do miejsc zapamiętanych z dzieciństwa, do własnych wspomnień, ale także do smaków specyficznych węgierskich potraw i alkoholi; do knajp, barów i restauracji będących namacalnym, sensualnym, wręcz organoleptycznym bastionem węgierskości. Jest też najnowsza książka Krzysztofa Vargi próbką porównawczą dwóch społeczeństw – Polskiego i Węgierskiego, narodów, które wedle autora mogłyby zawzięcie konkurować w dziedzinie pielęgnowania swych traum i martyrologii.

To książka osobista, subiektywna, ale napisana z myślą o czytelniku. Jest w niej spory ładunek publicystyczny i bezpardonowy, często ironiczny język, właściwy dla felietonowej twórczości Vargi – pół-Polaka, pół-Węgra.

       „Czuję prawdziwą, beznadziejną sympatię do węgierskiej prowincji, mam sentyment do tej jej spokojnej nudy, pod którą kryją się jakieś groźne emocje. Lubię te ogromne przestrzenie małego kraju, powtarzalność krajobrazu, naprzemienne pola kukurydzy i słoneczników, dojrzewających w lipcowym skwarze, a wiosną żółte morze rzepaku.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz